Do góry

foto1 foto2 foto3 foto4 foto5
50 lat działalności naszej szkoły

Publiczna Szkoła Podstawowa

w Rzeczycy Długiej

godlo.png

„Bliskie spotkanie z Warszawą, czyli  kilka refleksji podróżników z prowincji...”

     Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się   z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.  (Ryszard Kapuściński)

Rzeczyca Długa, czwartek 24 kwietnia
Tak naprawdę nie jest do końca wyjaśnione, co ciągnie człowieka w świat. Może ciekawość? Może głód przeżyć? A może potrzeba nieustannego dziwienia się? Ale cokolwiek to było, tego dnia bardzo silnie uderzyło we wszystkich uczestników wycieczki do Warszawy, którzy połknęli bakcyla podróży już o piątej rano i ulegli tej „chorobie w gruncie rzeczy nieuleczalnej”. 
Przed budynkiem szkoły w Rzeczycy Długiej zgromadził się wczesnym rankiem spory tłumek młodzieży gimnazjalnej i rodziców, do których wkrótce dołączyli opiekunowie wycieczki, to jest dyrektor Zespołu Szkół w Rzeczycy Długiej, pan Jacek Bochniak i Małgorzata Lasota, nauczycielka języka polskiego w tutejszym gimnazjum. Wycieczka była formą nagrody dla zaangażowanych, aktywnie uczestniczących w życiu szkoły uczniów, gdyż  koszty przejazdu wszystkich uczestników w dużej części lub całkowicie pokryła dyrekcja szkoły, zaś drugim znaczącym sponsorem wycieczki była Pani Renata Celina Butryn, Poseł na Sejm RP, która uzyskała mandat poselski w wyborach parlamentarnych 2007r. z ramienia Platformy Obywatelskiej.                 
O wyznaczonym czasie na miejsce zborne podjechał autokar wycieczkowy, a zatem jedziemy... W Radomyślu dołączają do nas gimnazjaliści z tamtejszej zaprzyjaźnionej szkoły – w myśl idei integracji – wraz z ich sympatycznymi opiekunkami: panią Heidi Krawczyk i panią Renatą Partyką, nauczycielkami Zespołu Szkół  w Radomyślu nad Sanem. Młodzież wita wsiadających i od tej pory podróżujemy już razem, a do Warszawy ciągle daleko... 


Warszawa – ul. Wiejska, róg Matejki (Śródmieście)
Jesteśmy na miejscu, tu już czeka na nas inicjator całej wyprawy, uroczy młody człowiek, nasz osobisty przewodnik po stolicy, Tomasz Krawczyk, student trzeciego roku prawa i teologii Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego – jednej z najbardziej prestiżowych uczelni w naszym kraju. Poza tym Tomasz jest asystentem Przewodniczącego Komisji Zdrowia Posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Bolesława Piechy, a prywatnie – synem nauczycielki i poliglotki, pani Heidi Krawczyk. Chłopak nie traci czasu, prowadzi nas przed Pomnik Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Mówi i gestykuluje; jego wstępna wypowiedź jest popisem erudycji, która jeszcze wielokrotnie wprawi w zdumienie młodszych i starszych słuchaczy. Gimnazjaliści są zaskoczeni, dziwi ich, że warszawski student może mieć tyle pasji i zainteresowań, za chwilę wprowadzi ich przecież do Sejmu. Widać, że jest w swoim żywiole.

Image

Image


- Czy rozumiecie symbolikę pomnika? – pyta. Ale odpowiada mu cisza. Młodzież jest jeszcze onieśmielona.
– Oto stoimy przed pomnikiem symbolizującym polskie nadzieje niepodległościowe – kontynuuje Tomek.
- No dobrze – szybko zmienia ton na bardziej poufały.
– Szturmujemy budynek sejmowy – żartuje. 
– A tak naprawdę wprowadzę was do środka pod warunkiem, że dostosujecie się do wymagających procedur.
I rzeczywiście, stoimy przed Sejmem, ale wejdziemy od zaplecza. Robi się tłoczno. Nie jesteśmy jedyną wycieczką, która tego dnia zapragnęła zwiedzić siedzibę polskiego parlamentu. Nic dziwnego; pogoda wprost wymarzona na wycieczki, trzecioklasiści nieco zrelaksowani, dwudniowy stres egzaminacyjny powoli odchodził w zapomnienie, chociaż..., nie w każdym przypadku. Dookoła krążą uzbrojeni ochroniarze – atmosfera rodem z dobrego kryminału, tego wymagają procedury bezpieczeństwa. Co pół godziny pojawiają się strażnicy sejmowi w niebieskich uniformach; z marsową miną pouczają, dają wskazówki. Nareszcie nasza kolej; zanim wejdziemy, musimy się rozstać z wszelką elektroniką – tęsknie żegnamy komórki i aparaty fotograficzne, obiecując im rychły powrót. Tylko pan dyrektor, jako główny opiekun wycieczki, może zabrać telefon kontaktowy i aparat, ale z wyłączonym fleszem. Jeszcze jedna atrakcja – indywidualna kontrola detektorem metalu i..., jesteśmy na sali obrad. A kto przemawia do całkiem licznego audytorium? – wicepremier Waldemar Pawlak we własnej osobie, za nim jeszcze kilka, mniej już medialnych osobistości, ale trzeba mieć  oczy  i  uszy otwarte, bo  oto  zbliża  się   do   nas  zamaszystym   krokiem, śląc ciepłe, przyjazne,  uśmiechy  Ludwik  Dorn,  Minister,  Wicepremier,  Marszałek  Sejmu R P, reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość. Wita się z asystującym nam Tomaszem, szeptem zamieniają kilka słów,  ale czy znajdzie dla czas na krótką rozmowę? Niestety... Jednak nie zawiedzie nas Pani Poseł Renata Butryn.

Image

Image

Image

Image

 Gromadzimy się w sali prelekcyjnej, żeby porozmawiać z Panią Poseł. Wita się z nami kobieta o aksamitnym, delikatnym głosie, w którym wyczuwa się niekłamane zadowolenie z możliwości spotkania z młodzieżą. Ciekawie opowiada o swojej pracy w Sejmie, ale po chwili zwycięża naturalna pedagogiczna ciekawość. Pani Poseł, zanim została oddelegowana do pracy w parlamencie, pracowała jako nauczyciel języka polskiego  w Liceum Ogólnokształcącym im. Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli.
- Jak poszedł wam egzamin gimnazjalny, zwłaszcza z polskiego? – drąży Pani Poseł.
- Dobrze! Kiepsko! Średnio! – słychać podzielone głosy uczniów.
Pani cierpliwie słucha, pociesza, wspiera radą strapionych. Na koniec pada sakramentalne:
„Wszystko będzie dobrze” – i młodzież czuje się podniesiona na duchu. Następuje zmiana tonu  i  „ukłon” w  stronę  Tomasza  Krawczyka, moment  przyjemnej  nobilitacji.  Wyraźnie zaproszony do  wystąpienia student ociąga  się, ale  musi podejść  i  z lekkim zażenowaniem wysłuchać zasłużonych przecież pochwał i komplementów. Jego mama jest wzruszona –  z pewnością dumna, my też cieszymy się z takiej znajomości. To naprawdę miła chwila, odpowiednia na budujący patriotyzm lokalny.

Image

Image


       Pani Poseł grzecznie nas odprowadza i żegna, ale my istotnie musimy się spieszyć. Jesteśmy prawie spóźnieni na obiad. W studenckiej stołówce Uniwersytetu Warszawskiego czekają już dwa rodzaje pysznej pizzy i coca cola, a jako słodki dodatek smakowita drożdżówka. Niebo w gębie! Cóż więcej potrzeba łaknącym i spragnionym? – w myślach znowu dziękujemy Pani Renacie Butryn, ponieważ to właśnie jej zawdzięczamy ten jakże regenerujący i smaczny posiłek. I znowu forsowny marsz po kampusie uniwersyteckim oraz ulicach Warszawy.

Image

Image

 Mijamy Pomnik Piłsudskiego i zdążamy ku Grobowi Nieznanego Żołnierza – tu chwila refleksji, wpis do księgi pamiątkowej, a następnie zwiedzanie Starego Miasta. Jest uroczo, czas się chyba zatrzymał, ale jednak nie..., w cieniu Kolumny Zygmunta „kamera i akcja”; to spot reklamowy nakręcany z udziałem słynnego chodziarza, Roberta Korzeniowskiego. Cóż teraźniejszość ma swoje prawa.

Image 

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


- Gdzie teraz proszę pana? – pytają dyrektora gimnazjaliści. Na pewno za wcześnie na powrót, a opiekun robi tajemnicze miny.
W końcu wszystko się wydaje. Jesteśmy w Wilanowie. Słońce złoci się w kwiatach magnolii. 

Image 

Image

Image


Rozlegają się westchnienia zachwytu. Cudowny jest ten pałac – niegdyś letnia rezydencja króla Jana III Sobieskiego i jego ukochanej Marysieńki – otoczono z trzech stron ogrodem,    z którego można podziwiać bogato zdobione, niedawno odnowione, elewacje budynku.  Na nich przedstawione są m.in. sceny związane ze zwycięstwem naszego władcy pod Wiedniem. Młodzież chodzi, ogląda; ma oczy pełne zdziwienia. Ale to dobrze, podobno  człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce, to znaczy, że umarło w nim coś najpiękniejszego – uroda życia.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

 


Trzeba już wracać do domu, więc „Do widzenia Warszawo!” Mam tylko nadzieję, że  my jeszcze długo będziemy się dziwić tobie i światu.

                                                                              M. Lasota