Tu oczy obróciwszy ku złotemu słońcu i  ku białym obłokom na błękitnym niebie, można świata zapomnieć i zapomnieć siebie – utopić duszę całą w wód i lasów szumie, i w tej upadającej bezkresnej zadumie; chcieć śnić do życia końca i po życia końcu… (K. Przerwa – Tetmajer)
 

Nawiązując do naszej ostatniej wycieczki w góry nie sposób oprzeć się poetyckim refleksjom, do których skłaniają przeżycia jakże odmienne od zgiełkliwego życia szkoły! Długo więc wspominać będziemy ów spokój; niesamowity, błogi spokój ciszy majestatu Tatr i trud wędrówki po górach i dolinach; to znów ciszę i radość wejścia na szczyt, by podziwiać nieopisane piękno widoków. To fakt – w górach można się zakochać nieprzytomnie i zapomnieć o wszystkim prócz pragnienia kojącego do nich powrotu…

A zatem podczas dwudniowej wycieczki naszej młodzieży gimnazjalnej do Zakopanego w dniach 13 – 14 maja 2010 r., - zaplanowanej przez panią Agnieszkę Miętus, którą wspomagali w realizacji opiekunowie: pan dyrektor Jacek Bochniak oraz panie Aleksandra Pomykała i Małgorzata Lasota - przeszliśmy dzielnie, pod okiem dziarrrskiego przewodnika, szlak Doliny Kościeliskiej.  Dostarcza ona turystom prawdopodobnie najwięcej atrakcji ze wszystkich dolin należących do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Za wstęp do Doliny Kościeliskiej trzeba zapłacić w okienku przy bramie wejściowej, by następnie już bez przeszkód iść dosyć szeroką i jeszcze niezbyt stromą drogą. Przez cały ten czas po naszej prawej stronie płynie pięknie usytuowany Potok Kościeliski. Idziemy więc przez Polanę Stare Kościeliska, gdzie przy drodze mijamy małą kapliczkę wybudowaną niegdyś przez górników; prawdopodobnie w tym miejscu znajdował się kościół, od którego polana wzięła swoją nazwę.

Image

Image

Image

Image

Image

 Na końcu polany, po lewej stronie, czeka nas rozwidlenie szlaków – ten czarny, najtrudniejszy, prowadzi do jedynej sztucznie oświetlanej jaskini w Tatrach. Mowa oczywiście o  Jaskini Mroźnej, w której średnia temperatura wynosi 6°C. Jej zwiedzanie jak zwykle poprzedza zakup biletów, a potem  krrrótka powiastka przewodnika – charakterystycznie nam „rerającego” – i już maszerujemy  prawie 480 m korytarzem.  Kończymy zwiedzanie jaskini, by wyjść z drugiej  strony góry i znów ujrzeć  piękny tatrzański krajobraz.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

 W końcu, po następnych trudach i znojach, docieramy do naszego celu, czyli Smreczyńskiego Stawu. Widoki zachwycające, nie da się tego opisać, to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy!

Image

Image

Image
Nie wolno nam jednak zapomnieć, że jest 13 maja – musimy jeszcze odwiedzić  Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach – to przecież rzymskokatolickie sanktuarium maryjne w Polsce, wybudowane jako votum za ocalenie życia naszego Papieża Jana Pawła II po zamachu z 13 maja 1981. Jesteśmy tu i w ciszy zanosimy modlitwy w osobistych intencjach… 
Opadły emocje, teraz czujemy się już zmęczeni; poranna pobudka przed wyjazdem   o trzeciej rano daje się we znaki nawet najwytrwalszym. Czas na odpoczynek w „Villi Baja”; smaczny posiłek, ciepła kąpiel i pyszny sen w górskim klimacie dodały nam energii i wigoru na następny dzień, ale młodzieży nie zabrakło też pomysłu na „kolorową noc” – no cóż, młodość ma swoje prawa… 


W drugim dniu zmagań z górami i własną słabością wyruszamy z Olczy – naszym celem początkowo jest Siklawica; malowniczy wodospad położony w Dolinie Strążyskiej. Bliskość Zakopanego sprawia, że wodospad jest bardzo popularnym celem spacerów i zazwyczaj dość licznie odwiedzają go turyści.  Pogoda jest dla nas łaskawa, więc chwilami zza mgławej zasłony wyłania się dumny, znaczony krzyżem, Giewont, jednak – chcąc dojść do wodospadu Siklawica – porzucamy myśl o górskim szczycie, a kontynuujemy wycieczkę po kamiennych stopniach. Oto coraz bliżej szumi bystry, górski potok, który wkrótce przekraczamy i przewijamy się na jego drugi brzeg, by skąpać się w tęczowym dżdżu Siklawicy.

Image

Image

Image

Image

Image

Image 

Image


Zmiana trasy; idziemy powoli, a wraz z wysokością, zanika szum wody i pojawia się górska, leśna, stonowana cisza… Wchodzimy na Drogę nad Reglami, kierując się w stronę doliny Strążyskiej. Nasza ścieżka wije się na pewnej wysokości i prowadzi czasami w górę, to znów w dół poprzez las iglasty. W pewnym momencie dochodzimy do wydeptanego placu skąpanego w słońcu, gdzie znajduje się rozwidlenie. Jedna z odnóg prowadzi do kolejnego celu naszej wyprawy – na Sarnią Skałę. Zdaje się, że teraz następują niekończące się chwile mozolnej wspinaczki, ale oto …,  nagle kończy się las i drogą poprzez kosówki i murawy dochodzimy do wyrastającego przed naszymi oczyma kompleksu Sarniej Skały. Widok imponujący! –  na Zakopane i pobliski szczyty Tatr. Krótką ścieżką wspinamy się na wierch Sarniej Skały i, obróciwszy się ku południowi, już podziwiamy spektakularny widok na majestatyczny Giewont…

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


A teraz z górki na pazurki…, ale to jeszcze nie koniec; w drodze powrotnej zaliczamy panoramiczny przejazd kolejką i podziwianie z góry skoczni narciarskiej – czujemy się prawie Małyszami… 

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na koniec pamiątkowe zakupy;  zachwyceni spacerem po Krupówkach czujemy się spełnieni, więc możemy wracać na niziny.

Image


Zakopane to najprawdziwsza stolica polskich Tatr. Na pewno tam jeszcze wrócimy!!!

                                  M.Lasota