Dorośli zawsze starają się, by Dzień Dziecka był wyjątkowy i to nie tylko na gruncie rodzinnym, ale także w szkole. Wobec tego w tym roku społeczność gimnazjalna wolała postawić na jednodniową wycieczkę rekreacyjno – edukacyjną niż na zwyczajowe gadżety czy słodkie upominki. Zaplanowaliśmy krótką wyprawę do Rzeszowa, by spełnić – często skrywane głęboko – dziecięce marzenia o świecie bajki czy baśni i dać się oczarować fantastyce baśniowej na szerokim ekranie.
Tym razem dziesiąta muza nie zawiodła i, w komfortowych warunkach kina Helios, mogliśmy się upajać świetną historią pt. „Łowca i Królowa Lodu”; niezwykle barwnym i efektownym widowiskiem w reżyserii Cedrica Nicolasa-Troyana, która utwierdziła nas w przekonaniu, że prawdziwa miłość stopi każdy lód.    Po krótkiej przerwie na regenerację sił, tj. posiłek – bezwarunkowo i koniecznie – w KFC lub McDonald – kolejnym celem naszej wyprawy była Podziemna Trasa Turystyczna, czyli tzw. muzeum podziemi Rzeszowa czy „rzeszowskie piwnice”. Jest to niewątpliwie jedna z ciekawszych atrakcji turystycznych stolicy Podkarpacia. Ta podziemna sieć, budowana latami przez samych mieszkańców miasta, służyła im jako sklepy, magazyny, zakłady produkcyjne, a w czasie wojen i kataklizmów także jako schronienie. Obecnie labirynt korytarzy, znajdujący się na głębokości 0,5 – 10 metrów pod płytą Rynku i kamienic, jest odrestaurowany i wzbogacony o ciekawą ekspozycję historyczną, np. Korytarz Herbowy, w którym umieszczone zostały herby dawnych właścicieli Rzeszowa oraz – zmieniające się na przestrzeni wieków –  herby miasta. Doświadczyliśmy więc wizualizacji historii zaklętej w kamieniu. Trzeba jeszcze dodać, że w drodze do stolicy naszego województwa spotkała nas dodatkowa, zupełnie nieplanowana atrakcja, gdyż mogliśmy obserwować konwój amerykańskich spadochroniarzy ze 173. Brygady Powietrznodesantowej pod eskortą Żandarmerii Wojskowej, którzy - wracają z ćwiczeń w krajach bałtyckich do swej bazy we Włoszech - dotarli także do Rzeszowa.Wycieczkowy Dzień Dziecka był więc naprawdę udany i, jak zwykle w takich sytuacjach, po prostu za krótki …

        tekst: M. Lasota

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image